mala200333 Re: Walka z rakiem.pluca..woda utleniona 14.01.14, 17:31 Nieumywakin, współtwórca tzw. medycyny kosmicznej - metod leczenia i wykonywania zabiegów w ekstremalnych warunkach panujących na orbicie okołoziemskiej, stworzył metodę leczenia poprzez picie wody utlenionej i jest jej wielkim popularyzatorem. Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce. 2.5K views, 67 likes, 89 loves, 28 comments, 0 shares, Facebook Watch Videos from Karolina -Moja Walka z Rakiem Piersi: W życiu ważne są tylko chwile, a 2.5K views, 67 likes, 89 loves, 28 comments, 0 shares, Facebook Watch Videos from Karolina -Moja Walka z Rakiem Piersi: W życiu ważne są tylko chwile, a dla tych chwil warto żyć ♥️ BioVitalium - ProstaHerb - łagodzi problemy z prostatą; BioVitalium - Retinoprotector - dla zdrowych oczu; DuoLife; Zioła Dr.H. Różańskiego. Cytryniec chiński; Różeniec Górski; Żeń-szeń syberyjski; Hirudoterapia - leczenie pijawkami; Nieżywi lekarze nie kłamią; Środki ludowe wykorzystywane i skuteczne do leczenia ran i oparzeń Czy to jest rak? - zapytałem lekarza drżącym głosem. Tak - doktor spojrzał mi prosto w oczy. O wieloletnich zmaganiach z rakiem, zakończonych pełnym wyzdrowieniem, opowiada nam przejmująco Bolesław Lutosławski. Przesłanie książki jest optymistyczne. Niesie ona nadzieję chorym, dotkniętym t… Od kilku lat walczę z rakiem. Moją walkę toczę na trzech płaszczyznach: nade wszystko modlitwy do mojego Pana i Boga, następnie korzystając z medycyny onkologicznej refundowanej przez NFZ, oraz z dobrodziejstw medycyny niekonwencjonalnej. I dlatego obecnie potrzebuję Waszej finansowej pomocy na kontynuację mojego leczenia . W październiku 2019 roku zaczęłam walkę z rakiem piersi. Pół roku chemii, potem dwie operacje, radioterapia, nierefundowany lek uzupełniający kadcyla- to dużo "przygód" i wysiłku, zwłaszcza w czasach covidu. Dałam radę. Radość trwała raz kolejny muszę Was poprosić o pomoc. Jest to tym bardziej trudne, bo mocno wierzyłam w to, że pokonałam raka na dobre. Niestety, w ciągu dwóch miesięcy od zakończenia leczenia okazało się, że mam przerzuty. Rak wygoniony z piersi znalazł sobie miejsce w kościach i nie chce odpuścić. Wiemy, że gdyby nie kadcyla, mogłoby być gorzej. Nie zmienia to faktu, że jednak różowo nie jest. Zajęty jest kręgosłup, kości miednicy, kości udowe, kości klatki piersiowej i barku. Tempo i czas rozrostu są przerażajace, ale jest leczenie, i tego się chwilę obecną, za niecały miesiąc miałam wracać do mojej ukochanej pracy- do dzieci. Czy i kiedy wrócę- nie wiem. Szukamy z lekarzem najlepszego leczenia. Rak po raz kolejny w krótkim czasie skomplikował mi życie i plany :( Cały czas staram się myśleć pozytywnie, ale wizja kosztów leczenia spędza mi sen z powiek, dlatego zdecydowałam się prosić po raz kolejny o pomoc. Dzięki uzbieranym środkom będę mogła nie martwić się o dojazdy, faktury z apteki, konsultacje u lekarzy bądź dodatkowe koszty leczenia. Wiem, że proszę o dużo i wierzcie mi, nie jest mi z tym łatwo, ale moja wola życia jest silniejsza niż rak i jestem w stanie zrobić wszystko, by dziada zniszczyć. Z góry dziękuję za każdą pomoc!!! Karolina Gabarkiewicz z programu "Kto poślubi mojego syna?" zachorowała na raka piersi. Była uczestniczka show TVN otrzymała wsparcie z teleturnieju TVP. Pieniądze z wielkanocnego odcinka "Familiady" zostaną przeznaczone na jej leczenie. Karolina Gabarkiewicz była uczestniczką ślubnego show TVN "Kto poślubi mojego syna?". W programie prowadzonym przez Agnieszkę Jastrzębską samotni mężczyźni próbowali znaleźć kandydatkę na żonę z pomocą matek. Karolina poznała na planie Konrada Rybaka, z którym wkrótce stworzyła szczęśliwy związek. W lipcu 2020 roku para stanęła na ślubnym szczęście uczestniczki ślubnego show burzy druzgocąca diagnoza. Krótko po nagraniach u Karoliny wykryto nowotwór piersi, który z czasem dał przerzuty. Rozpoczęła się walka o życie. Karolina zaczęła szukać pomocy w internecie, w tym celu założyła profil na Facebooku "Karolina - Moja Walka z Rakiem Piersi", gdzie dzieli się informacjami o swoim stanie zdrowia i postępach w leczeniu. Na szczęście może liczyć na wsparcie bliskich, przyjaciół oraz grupy Amazonek. To od nich dostałam ogromne wsparcie w pierwszych momentach załamań, płaczu, smutku. I powiem Wam, że w takich momentach człowiek przekonuje się ilu wspaniałych ludzi ma wokół siebie - czytamy w jednym z postów Karoliny. Aktor "M jak miłość" i "Plebanii" walczy z rakiem. Rodzina prosi o pomocKto poślubi mojego syna: Karolina Gabarkiewicz otrzymała pomoc z "Familiady"Byłej uczestniczce reality show potrzebne są pieniądze na pokrycie kosztów terapii. Karolina Gabarkiewicz zbiera środki przez Fundację Rak'n'Roll. Udało jej się także otrzymać wsparcie z popularnego teleturnieju Dwójki. Jak poinformowała na swoim profilu, kwota wygrana przez uczestników "Sanatorium miłości" w specjalnym odcinku "Familiady" wkrótce trafi na jej konto. Dziękuję uczestnikom Sanatorium miłości TVP oraz Familiada TVP za przekazanie mi wygranej. Z całego serca Wam dziękuję - napisała Karolina Gabrkiewicz. Przypomnijmy, że w specjalnym odcinku "Familiady" wystąpili: Halinka, Jadzia, Krystyna, Andrzej, Zdzisław i Edward. Kuracjuszom z "Sanatorium miłości" udało się zdobyć 26 tys. złotych. Karolina Gabarkiewicz przeznaczy je na dalszą terapię. Niestety na początku kwietnia była gwiazda "Kto poślubi mojego syna?" dowiedziała się o kolejnych PIT i podaruj 1 procent Fundacji Radia ZET Wanda Kempara z Aleksandrowa Kujawskiego, Urszula Gierszyńska i Stanisława Rulewicz (obie z Bydgoszczy) zostały laureatkami konkursu "Moja walka z rakiem".Od Redakcji:Od Redakcji:Mamy nadzieję, że lektura wspomnień trzech kobiet, które wygrały walkę z rakiem, zachęci nasze Czytelniczki do regularnych badań piersi. Natomiast kobietom, które właśnie zmagają się z chorobą, pomoże uwierzyć, że raka można panie, które wyszły zwycięsko z batalii o życie i swoją walkę opisały, spotkały się w bydgoskim zachorowały. Ciężko. Gdy dowiedziały się, że mają nowotwór, bardzo się bały. Walczyły. O życie, o powrót do normalności. Wspierane przez bliskich miały więcej sił, by pokonać chorobę. Wyzdrowiały, choć batalię o życie przypłaciły utratą piersi. Swoją walkę z rakiem opisały. Zrobiły to, by innym kobietom, dotkniętym chorobą, dodać sił. I wiary w październiku (od wielu lat jest Miesiącem Walki z Rakiem Piersi) "Pomorska", wspólnie ze Stowarzyszeniem "Różowej Wstążeczki", wydała specjalny dodatek, poświęcony nowotworom sutka i profilaktyce raka piersi. Wtedy właśnie ogłosiliśmy konkurs pt. "Moja walka z rakiem". Do udziału w nim zaprosiliśmy kobiety, które wygrały walkę z chorobą. 15 grudnia z laureatkami konkursu spotkała się Dorota Jakuta, przewodnicząca Rady Miasta Bydgoszczy i Małgorzata Bonin, szefowa Stowarzyszenia "Różowej Wstążeczki". Były wspomnienia, refleksje i deklaracje pracy na rzecz upowszechnienia badań piersi. Były też nagrody od Stowarzyszenia i przewodniczącej RM, biżuteria i kosmetyki przeznaczone dla kobiet po publikujemy fragmenty nadesłanych strach, ból, jest radość życiaWanda Kempara (na emeryturze, 40 lat pracowała na stanowisku sekretarza w szkole podstawowej) tak napisała: "Chciałam podzielić się informacją o przebytej chorobie, a jednocześnie podnieść na duchu panie, które z niewiedzy lub strachu boją się operacji". Oprócz wspomnień pani Wanda przesłała wiersz pt. Odrodzona, który zadedykowała wszystkim "Amazonkom". "(...)Poszłam na operację pełna optymizmu, bo guzek mały, wyniki dobre i na pewno obędzie się bez amputacji. Miał być tylko "harpun", chociaż byłam uprzedzona o amputacji piersi, jeżeli badanie pobranych próbek wykaże komórki rakowe. Obudziłam się po narkozie, obok mnie trójkąt, wiedziałam, że to najgorsze. Pomyślałam, jak się pokażę mężowi taka okaleczona, czy będzie mnie jeszcze dotykał, czy nie wyniesie się z naszej sypialni. A ja sama, jak to zniosę, gdy się zobaczę? Czy nie wpadnę w depresję, histerię czy nie będę się wstydzić swojej przypadłości, przecież duszę mam taką mnie to spotkało? Przecież nie zdążyłam jeszcze odpocząć po 40 latach pracy, jeszcze mam tyle do zrobienia. Czy tak wyobrażałam sobie emeryturę? Na pewno tak sobie myślałam - na emeryturze nareszcie spokój - dzieci dorosłe, najpierw się wyśpię, zawsze obiad na czas, porządki, ogród, spacer z psami, wyjazdy za miasto, wczasy. Będziemy z mężem nadrabiać zaległości, kino, teatr, książki. Nareszcie tylko dla siebie, do dzieci tylko w gości. A tu choroba - rak złośliwy. Ile mi jeszcze życia zostało? Mam troje wnucząt, więc chciałabym doczekać ich szpitalu wszystkie pacjentki takie same, obolałe, skaleczone, zranione. Ale przecież kobiety, matki, potrzebne w domu, wszyscy na nie początku byłam pod opieką wspaniałych lekarzy, którzy widzieli we mnie kobietę, a nie tylko pacjentkę, kolejny przypadek. Rozpoczął się nowy etap życia. Niespodziewanie dla mnie. Nie emerytura, tylko walka o zdrowie - operacja, chemioterapia i rehabilitacja. Już w szpitalu znalazłam się pod opieką psychologa. Jednak najważniejsze było wsparcie męża, dzieci, rodziny i przyjaciół, którzy okazali mi miłość, cierpliwość i pomoc w trudnych momentach. Wiersz "Odrodzona"Wanda KemparaJeszcze zegar odmierza dla mnie czas,Jeszcze pójdę na bal,Na spacer z tempo życiaNie wszystko trzeba od wszystkie pory roku,Srogą zimęPiękną wiosnęGorące lato,Kolorową miałam czasu dostrzec pór roku,przylatujących ptaków, barw nieba,zachodów muszę znaleźć czas na wszystko,Dla innych i dla dostrzec jakie piękne jest powrocie ze szpitala przeglądam się lustrze - nawet nieźle wyglądam od zdrowej strony, gorzej na wprost, ślad po cięciu, to nie ślad, to rana na ciele i duszy. Walka z chorobą była gorsza od operacji - zaczęła się chemia. Wiele trzeba wytrwałości, dużo samozaparcia w tych trudnych sytuacjach. Chociaż chemia ratuje nam życie, jest nie do zniesienia, nie wszyscy mi 6 serii ambulatoryjnie (seria to dwie dawki co tydzień), potem 3 tygodnie spokoju i znowu to samo. Wyjazd około 6 rano, żeby mieć jak najprędzej wyniki krwi, tam kolejka, potem kolejka do internisty z wynikami. Złe wyniki krwi wykluczają podanie chemii, potem kolejka na chemię, cały dzień to zajmuje.(...) Pół roku zmagań. Z chemii wracałam jak malutki kłębuszek czegoś zestresowanego, nieumiejącego myśleć trzeźwo. Denerwowało mnie, że po drodze mąż musi zrobić zakupy, zatankować samochód, zatrzymać się, śnieżyce, zasypane drogi, ptasia grypa (trzeba było ominąć Toruń, co wydłużało czas podróży) itp. Wszystko mi przeszkadzało, nie mogłam się doczekać, kiedy dojadę do domu, położę się w swoim łóżku. Niemoc po chemii trwała kilka dni, trochę odetchnęłam, mogłam jeść, jakoś doszłam do siebie i znowu wydawać się to niedorzeczne, ale cieszyłam się, jak miałam złe wyniki krwi, bo na chemię mogłam jechać dopiero za tydzień. (...) W tych trudnych chwilach trzymała mnie nadzieja na wyzdrowienie, ale przede wszystkim to, że wszyscy na mnie czekają - mąż, dzieci, wnuki. Nie mogłam się poddać. Wytrwałam do końca, jeszcze jeżdżę co pół roku na badania, rehabilitację.(...) Teraz dzięki "Amazonkom" jestem pełna optymizmu. Wspieramy się nawzajem nie tylko w sprawach choroby, ale także w codziennym życiu. W naszym klubie jest 25 pań w różnym wieku i o różnym statusie społecznym. Nie dzieli to nas, raczej zbliża. Każda ma inny pogląd na świat, ale cel taki sam: chcemy żyć, połączyła nas choroba. Potrafimy się śmiać, wzruszać, dzielimy się naszymi troskami. Spotykamy się często - gimnastyka, dieta, psycholog, nasze pogaduchy, jesteśmy sobie potrzebne.(...) Nigdy nie miałam czasu dla siebie, teraz mam. Teraz muszę wyjść z domu, bo czekają na mnie inne "Amazonki", muszę dobrze wyglądać. Zaakceptowałam siebie.(...) Nie wstydzę się mówić o swojej chorobie, namawiam znajome do badań, do tego, by zrobiły operację. Nie czekajcie na cud, bo cudów nie ma. Teraz zastanawiam się, czy warto było czekać tak długo, ale strach przed śmiercią był silniejszy niż argumenty lekarzy.(...) W obliczu śmierci uświadamiamy sobie, co to jest życie! Jak bardzo nam na nim zależy, jak nieważne były nasze troski dnia codziennego. Gdy jesteś zdrowa, nie umiesz cieszyć się z tego, co masz. Że się budzisz codziennie, że słońce świeci, że żyjesz, ale porównujesz się z innymi, że jeszcze to by mi się przydało, nowy samochód, modny płaszcz, nowe meble."Amazonko"! Głowa do góry, uśmiechaj się, ciesz się każdą chwilą i przekazuj tę radość innym. Naucz innych dostrzegać to, czego wcześniej nie widziałaś i nie dostrzegałaś". Po chorobie została wolontariuszkąMowa o Urszuli Gierszyńskiej z Bydgoszczy, również laureatki konkursu "Moja walka z rakiem". O tym, co przeszła, tak napisała:"Wiele lat temu zachorowałam na nowotwór złośliwy. Czułam wtedy lęk i rozpacz. Byłam pełna bólu, pretensji i było wtedy łatwo. Pracowałam w tym czasie zawodowo - byłam księgową w szkole. Wtedy w moim życiu najważniejsze były dzieci, mąż i praca. Jeszcze przed pójściem do szpitala tak było. Jednak po operacji świat zaczął się kręcić wokół mnie. Poczułam, że jestem na pierwszy miejscu, że musi tak być, bo inaczej nie wyzdrowieję. I tak rodziny i przyjaciół pomagała mi w zdrowieniu. Kilka miesięcy po operacji trafiłam do Klubu Amazonek. Kobiety, które tam spotkałam, dodały mi wiary. Żyję teraz normalnie, mogę nawet powiedzieć, że lepiej. Nauczyłam się szanować siebie, prosić o pomoc, "oszczędzać" chorą rękę, zdrowo się odżywiać. Świat przestał wyglądać, jak przez przyćmione okulary i odzyskał kolory. Widzę, że świeci słońce, że liście na drzewach zmieniają kolory w zależności od pory roku, że ptaki tak pięknie upływa wolniej, a każdy dzień wygląda inaczej. Rano dziękuję, że się obudziłam, wieczorem, że mogłam przeżyć mądrze i z pożytkiem dla ludzi ten operacji minęło 10 lat i mogę stwierdzić, że doświadczyłam czegoś cudownego, czego owocem jest radość życia, miłość, cierpliwość i "serce" dla ludzi. Zostałam wolontariuszką. Zawsze uważałam się za osobę nieśmiałą, ale chęć pomocy chorym przewyższyła brak pewności siebie. Wolontariat jest służbą na rzecz człowieka chorego, w potrzebie. Ludzie dotknięci chorobą w swoich trudnościach są słabi i zagubieni, dlatego cenią sobie tę pomoc, a ja, widząc ich potrzeby, chcę im pomagać. Wiem, że dobra rada, uśmiech i dzielenie się przeżyciami są potrzebne, wspomagają po operacji chciałabym powiedzieć, że na początku nie jest łatwo, ale z czasem wszystko wraca do normalności. Wszystkie zdrowe panie zachęcam do samobadania piersi lub do pójścia do specjalisty. Nie każde leczenia raka piersi kończy się chemią czy radioterapią. Jestem osobą, u której leczenie zakończyło się tylko amputacją było!"Ja już teraz jestem zdrowaStanisława Rulewicz z Bydgoszczy miała 13 lat, gdy na raka piersi zmarła jej mama. Walkę o jej życie pamięta doskonale, bo sama się matką opiekowała. Myślała, że jej ta choroba nie spotka. Stało się inaczej."(...) To był grudzień 1999 r. Miałam wtedy 61 lat i byłam spokojna, że nie podzieliłam losu mojej mamy, która miała raka lewej piersi i zmarła mając 31 lat. Widziałam ten guzek wielkości dużej fasoli. Bardzo dobrze pamiętam - to był luty 1952 r. Sama rozpiłowywałam ampułki z morfiną i kofeiną, wylewałam na łyżeczkę i podawałam mamie. Byłam najstarsza - miałam skończone 13 lat i jeszcze sześcioro rodzeństwa. Właśnie wtedy, w lutym, urodził się najmłodszy brat. Początkowo mama nie karmiła braciszka chorą piersią, ale położna uznała, że to tylko kaszak. Poleciła przystawiać dziecko do piersi, a na guzek radziła przyłożyć "czarną maść". Po trzech tygodniach zrobiła się cieknąca ranka, ale wtedy groźnie nie w końcu poszła do lekarza. Było skierowanie do szpitala i... wyrok. Już nie było ratunku. To było w lutym, a we wrześniu tego samego roku już nie do mojej choroby... Zaczęło się tak. Bawiłam się z moją 5-letnią wnuczką Iwonką. W pewnej chwili wnusia, niechcący, uderzyła mnie w lewą pierś. Poczułam ból. Wtedy zaczęłam tę pierś bardziej kontrolować. Wyczułam guz, bardzo głęboko, w dole od razu poszłam do lekarza. Był grudzień, miesiąc, w którym nie chciałam nic wiedzieć o chorobach. Ale już w styczniu zarejestrowałam się do onkologa w Poliklinice przy szpitalu wojskowym. Pierwszą wizytę miałam 23 stycznia. Dwa dni później zrobiono mi biopsję i mammografię. Zdjęcie wykazało, że to lipoma (tłuszczak).Lekarz nie zgadzał się z taką diagnozą. Poza kolejnością poprowadził mnie do onkologa-chirurga. Miałam jeszcze jedną biopsję i USG. Dostałam skierowanie do szpitala na odbyło się błyskawicznie. Zabieg wyznaczono na 4 lutego. Jeszcze tylko wizyta u kardiologa, bo miałam wysokie ciśnienie. Podano mi leki. Ciśnienie się unormowało. Ale na chwilę. Byłam już w sali operacyjnej, jednak anestezjolog zadecydował, że operacji nie będzie, ze względu na bardzo wysokie ze szpitala, łykałam tabletki. Pod koniec lutego byłam już po operacji. Pozostawałam nadal pod opieką onkologa - na kontrolę pojawiałam się raz w miesiącu. W lutym 2001 r. na bliźnie pojawiła się zmiana rakowa. Wtedy się załamałam. Byłam przerażona, że następny guz urósł tak szybko. Lekarz błyskawicznie usunął guz. Po zabiegu trafiłam do Centrum Onkologii - miałam naświetlania bombą kobaltową. Nadal pozostawałam po kontrolą, byłam ponadto leczona 2002 roku pojechałam - po raz pierwszy w życiu - do sanatorium. Niestety, byłam tam tylko osiem dni, bo zachorował mój mąż. Po operacji leżał, więc musiałam się nim zająć. Zapomniałam o sobie. Pampersy, cewniki, walka z odleżynami, karmienie, mycie... Mąż zmarł 3 lata ja? Nadal jestem pod kontrolą onkologa, ale już tylko co pół roku. Badania nie wykazują żadnych oznak nawrotu choroby. Czuję się dobrze. Korzystając z okazji pragnę podziękować wszystkim lekarzom, którzy uratowali mi życie. Dzięki serdeczne!". Home Książki Biografia, autobiografia, pamiętnik Tańcząć nad przepaścią. Moja walka z rakiem. Czy to jest rak? - zapytałem lekarza drżącym głosem. Tak - doktor spojrzał mi prosto w oczy. Ileż takich rozmów, jak ta, rozpoczynająca książkę, ma miejsce codziennie w naszym kraju i na świecie. Dla chorego kojarzy się ona z wyrokiem śmierci. I choć rak należy do najtrudniejszych problemów, z jakim boryka się współczesna medycyna, to przecież pomóc można wiele, a niekiedy doprowadzić do wyleczenia. Dużo zależy od rodzaju i stopnia zaawansowania nowotworu, umiejętności lekarskich, ale i postawy chorego - która oscylować może między rozpaczą a wiarą w powodzenie. O wieloletnich zmaganiach z rakiem, zakończonych pełnym wyzdrowieniem, opowiada nam przejmująco Bolesław Lutosławski. Przesłanie książki jest optymistyczne. Niesie ona nadzieję chorym, dotkniętym tą częstą i groźną chorobą. Autor nie ukrywa, że te dwanaście lat "tańca nad przepaścią", to nie tylko terapia farmakologiczna i szpitalne mury. To walka z sobą samym: z lękiem, cierpieniem swoim i bliskich, walka z pytaniem: dlaczego, i jak z tym żyć; i co najważniejsze, walka o życie, które szczęśliwie udało Mu się wygrać. Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni. Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie: • online • przelewem • kartą płatniczą • Blikiem • podczas odbioru W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę. papierowe ebook audiobook wszystkie formaty Sortuj: Książki autora Podobne książki Oceny Średnia ocen 9,0 / 10 2 ocen Twoja ocena 0 / 10 Cytaty Powiązane treści Jewgienij Lebiediew trzy tomy, które zmieniły nieco spojrzenie na chorobę Share the post “Jewgienij Lebiediew trzy tomy, które zmieniły nieco spojrzenie na chorobę” FacebookTwitterGoogle+LinkedInE-mail […] Walka z RAKIEM Od dziecka marzyłam żeby zostać lekarką wojskową. Dlaczego tak? Myślę, że to wpływ między innymi filmu czterej pancerni i pies. Zawsze w swoich zabawkach miałam igły, strzykawki i jedną lalkę, która musiała znosić wszystkie zabiegi. Były też i misie ale niestety wypchane trocinami i po wstrzyknięciu setek zastrzyków z wody były do wyrzucenia:)W ciągu […] Rak nietolerancja Tak sobie od jakiegoś przeglądam wpisy różnych osób, które zmagają się z tym samym co ja. Niestety nie podoba mi się podejście osób, które te wpisy komentują! W wielu płaszczyznach naszego życia spotykamy się z nietolerancją. Wiem wiem stary wyświechtany temat , ale jakże na czasie. Pozwólcie, że trochę go odkurzę. Nietolerancja polega na BRAKU […] Rok 2015 rokiem MOCY !! Każdy z nas staje wobec tajemnicy cierpienia i choroby. Często swojej, kogoś z rodziny lub bliskich znajomych. Dzięki temu, że tajemnica ta ukazuje się bardzo wyraźnie potrafimy dostrzec sens tego, co nas spotyka. To prawda, że trudno jest odnaleźć sens w chorobie, ale właśnie to wnosi tą niesamowitą MOC. Czasami sama zastanawiam się skąd […] ŻYJ I WALCZ Z przykrością muszę stwierdzić, że z dnia na dzień przybywa coraz więcej osób, które się dowiadują, że są chore na raka. Wielu z nich myśli, że rak to wyrok. Rzeczywiście choroba ta zbiera wielkie żniwo, ale z obecną wiedzą medyczną i naturalną można ją uznać za chorobę przewlekłą ! W dodatku z rakiem można […] Ostatnie wpisy Warzywa strączkowe i soja w diecie przeciwnowotworowej Banany Żyj najlepiej jak potrafisz .Świadectwa ludzi którzy wygrali z rakiem Niewidzialny sznur “Zdrowie człowieka w niezdrowym świecie” Borys Bołotow Polecam

moja walka z rakiem